Naturalnie fermentowane lemoniady robiłam już z wielu roślin, również z iglaków, ale za każdym razem jest ten dreszczyk emocji, czy tym razem mikroorganizmy będą współpracować, czy też odstawią focha. Z bakteriami miewam różne relacje, ale drożdże raczej mnie lubią. Pewnie nazwisko trochę pomaga 😉

Świerkową lemoniadę z młodych pędów znacie ze „Smakowitych drzew” – warto wspomóc ja jakąś kulturą starterową, gdy tymczasem młode pędy sosny fermentują radośnie same nawet w gęstym syropie. Nie próbowałam jeszcze fermentować jodły, więc kilka gałązek przywiezionych z wycieczki poza miasto wylądowało w butelce w celach eksperymentalnych. Na początku radośnie zielone gałązki w przeźroczystym płynie, z czasem delikatnie zblakły a płyn zmętniał i zamienił się w buzującego szampana!

Lemoniada jodłowa
kilka małych gałązek jodły
4 łyżki cukru
szczypta kwasku cytrynowego
szczyptusia drożdży cydrowych lub piekarskich
litr wody
Słodką wodą z dodatkiem kwasku zalałam gałązki jodły, dodałam maleńką szczyptę, dosłownie kilka grudek suszonych drożdży i trzymałam trzy dni pod przykryciem z lnianej serwetki, codziennie mieszając. Potem zamknęłam w butelce i czekałam. Po 8 dniach wiedziałam, że to działa, bo wieczko się wybrzuszyło, wypuściłam nieco gazu a butelkę otwarłam po 14 dniach. Na Instagramie trocheinnacukiernia możecie zobaczyć, jak pięknie gazowała moja jodłowa lemoniada 🙂 Była orzeźwiająca, lekko wytrawna i cudownie aromatyczna. Taka choinkowa! W międzyczasie ze spaceru po lesie przywiozłam gałązki sosny strącone przez wiatr, więc od razu wiedziałam, co z nich zrobię.

Lemoniada z igieł sosny
garść igieł sosny
3/4 szklanki cukru
szczypta kwasku cytrynowego
litr wody
Postanowiłam przygotować tym razem napój słodszy, nieco mniej choinkowy i uwierzyć w siłę naturalnej bioty sosnowej. Skoro młode pędy fermentują same (no nie same, tylko mocą mikroorganizmów, które na nich symbiotycznie lub komensalnie bytują), młode szyszki sosnowe tak samo chętnie, więc igły też powinny dać radę. I dały 🙂
Igły sosny częściowo poszatkowałam, zalałam wodą, w czym asystował wierny Kierownik Kontroli Jakości, dodałam cukier, odstawiłam pod serwetkę na trzy dni, zakręciłam na 10 dni i znów mam orzeźwiającą, choinkową lemoniadę. Następny będzie świerk 😉

Pamiętajcie, że czas fermentacji zależy od wielu różnych czynników, więc ciężko powiedzieć, czy lemoniada będzie gotowa po 8, 10 czy 14 dniach. Trzeba po prostu próbować 🙂
Smacznego!
Pani Małgosiu, po prostu uwielbiam czytać i oglądać pani posty! Robiłam herbaty z igieł (mieszkam w cudownym, nieskażonym miejscu na Pogórzu), ale nie przyszło mi do głowy fermentowanie. Dzisiaj jest piękna pogoda – ruszam po igiełki! Pozdrawiam serdecznie, życzę zdrowia i spokoju w Nowym Roku 🙂
PolubieniePolubienie
Bardzo mi miło 🙂
Życzę udanego spaceru 🙂
PolubieniePolubienie
ooo, a dzisiaj zauważyłam filmik z bom-bel-kami!!! To wygląda jak jakiś pokaz na zamówienie, coś jak reklama leśnego szampana! Super 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A czy drożdże instant ale takie zwykłe a nie piekarskie mogą być?
PolubieniePolubienie
Drożdże instant to są drożdże piekarskie 😉
Zasadniczo drożdże piekarskie, drożdże piwne jak i drożdże winiarskie czy drożdże cydrowe to jest ten sam gatunek drożdży ale różne szczepy dają nieco inny aromat fermentu. Ale aromat iglaków jest tak silny, że ma to mniejsze znacznie 🙂
Ale daj naprawdę malusieńko – takie 2-3 ziarenka – bo inaczej wysadzi butelkę.
PolubieniePolubienie
Czy modrzew też można wykorzystać w kuchni?
PolubieniePolubienie
Tak, modrzew też jest jadalnym drzewem. Tylko szpilki nie są dostępne przez cały rok…
PolubieniePolubienie
Czyli szyszki też się nadają na przetwory?
PolubieniePolubienie
Tak, młode szyszki można przetwarzać. Te stare zdrewniałe można dawać do wywarów jako źródło aromatu.
PolubieniePolubienie
Dziękuję bardzo 🙂
PolubieniePolubienie