Moja wielka wyprawa zakończyła się inaczej niż się spodziewałam. Nie zebrałam tego, co zebrać chciałam, lecz nie wróciłam z pustymi rękami. Pozbierałam wielkie pudło makowych płatków i zrobiłam galaretkę, którą kusiła mnie Margot, a na którą już skusiła się Szarlotka, naczelna Kwiatożerka w tym sezonie;)
O konfiturach z maku dowiedziałam się w zeszłym roku, kiedy bezskutecznie szukałam konfitury fiołkowej i znalazłam sklep internetowy sprzedający francuskie dżemy z róż, fiołków, maków, bzów, wrzosów… Musicie przyznać, że to działa na wyobraźnię i utwierdza w idei powołania Klubu Kwiatożerców😉

I tak powstał nieplanowany dżem z płatków maku.

75 g płatków
200 ml wody
200 g brązowego cukru
sok z połowy małej cytryny
2 łyżeczki pektyny
Z wody i cukru ugotowałam syrop i zalałam płatki. Odstawiłam na noc pod przykryciem. Następnego dnia odcedziłam, dodałam pektynę, sok z cytryny i zagotowałam. Przelałam do słoiczka.

Wygląda bosko i smakuje tak, jak pachną maki. Lekko gorzko, lekko mdło. Mnie maki nadal nie smakują, ale ze względu na kolor można się w tej galarecie zakochać. Dałam ją w prezencie (w zamian za róże;)) i została przyjęta jak największy skarb. Bardzo się cieszę, że się nie zmarnuje.
A na dowód, że jak się człowiek dzieli to zyskuje, dostałam od losu gratisowego kwiatka. Kiedy odrywając listki kapusty pekińskiej, doszłam do wnętrza głąbu zastałam tam rozwijające się pączki;) Smakowały bardzo słodko jak na kapustę.

Prawdziwy uśmiech losu dla maniaka jadalnych kwiatów:)