Czyli kruche ciasteczka migdałowo-aksamitkowe.
Urzekły mnie sceny z filmu „Monsoon wedding”, w której organizator wesela wkłada do ust całe aksamitki. Podobno jadają je również w Meksyku. Z tym, że w Indiach są kwiatami weselnymi a po drugiej stronie świata – pogrzebowymi. Z nich uzyskuje się także żółtą luteinę. U nas po prostu, bez żadnej ideologii, rosną w ogródkach i na balkonach.
Aksamitki wcale nie są aksamitne:) Mają bardzo oryginalny cytrusowy posmak i są takie… chrupiące. Polecam gorąco do różnych sałatek, ponieważ wniosą ciekawy element strukturalny w ustach;)
pół kostki margaryny nieohydnej (FAQ)
szklanka mąki
pół szklanki tartych migdałów
3 łyżki brązowego cukru
3 dorodne świeżo rozkwitłe aksamitki
łyżka oliwy
Ugnieść ciasto na końcu dodając oskubane płatki z aksamitki. Rozwałkować i wycinać ciasteczka. Piec w 180 stopniach około 10-15 minut. Smakują, jakby do ciastek była dodana skórka z grejpfruta 😉
A ile luteiny! Ach!!!
Smacznego!
Cudowne te pomysły z aksamutkami!Akurat mam ich w ogrodzie pełno(legna sie juz same gdzie chca).Probowałam juz w sałatce,ale ciasteczka to niezła ciekawostka.
PolubieniePolubione przez 1 osoba