Eton Mess z owocami róży

Moja kolejna wariacja na temat deseru o 130-letniej tradycji. Eton Mess ma tę podstawową zaletę, że jest szybki i jest wysiłko-odporny, żeby nie powiedzieć wprost trywialny. Tym razem użyłam owoców róży z kompotu, które musiałam szybko zużyć po wizycie w telewizji, gdzie służyły jako rekwizyt 😉

Eton Mess z owocami róży i kwiatami rozmarynu

8 bez
300 ml śmietany kremówki
1 łyżka cukru pudru z prawdziwą wanilią
owoce róży wyłowione z kompotu
sok z kwaśnej pomarańczy
kwiaty i listki rozmarynu

Owoce dokładnie odsącz. (Kompot rozcieńcz i wypij!) Ja owoce dodatkowo skropiłam odrobiną soku z kwaśnej pomarańczy, żeby podkręcić smak róży nieco zgaszony pasteryzacją. Można też dodać nieco skórki startej z pomarańczy – będzie jeszcze ciekawiej. Schłodzoną śmietanę ubij z cukrem. Bezy pokrusz. Żeby zmniejszyć wyrzuty sumienia, możesz użyć bez zrobionych na ksylitolu, ale ja nigdy nie miewam wyrzutów sumienia z powodu deseru 😛
Zmieszaj wszystkie składniki i podawaj, ozdobione ziołami i kwiatami lub kwiatami ziół 😉 Ja użyłam rozmarynu, który ku mojemu zdumieniu wciąż nie rezygnuje z kwitnienia, żeby dodatkowo wzmocnić smaki ❤

Kompot z owoców róży

dojrzałe owoce róży
1 łyżka cukru
sok z dużej cytryny
tona cierpliwości

Do kompotu użyłam szupinek róży jabłkowatej Rosa pomifera odmiany Karpatia, którą w sierpniu dostałam w prezencie od Róża i S-ka. Lubię tę odmianę, bo jest zwarta i zachowuje kształt a poza tym łatwo się ją czyści z pestek. Włoski wyściełające wnętrze szupinki też wydają mi się mniej uciążliwe i mniej drażniące niż w róży pomarszczonej. Więc polecam: jest idealna, żeby się nie urobić!

Przygotuj słoik do połowy wypełniony bardzo zimną wodą, dodaj sok z cytryny. Owoce róży umyj, osusz, usuń szypułki. Rozcinaj na pół, usuń pestki i włoski, a wydrążone połówki miąższu wrzucaj do przygotowanego słoika. W ten sposób odetniesz od razu dopływ tlenu do miąższu, a niska temperatura wstrzyma oksydazę askorbinową, czyli enzym, który rozkłada witaminę C, kiedy owoce róży ulegają uszkodzeniu (rozcięciu). Kiedy wypełnisz słoik, dodaj łyżkę cukru lub więcej do smaku, zakręć słoik i zapasteryzuj. Czyli wstaw do garnka z wodą tak, żeby 3/4 słoika było zanurzone. Doprowadź do wrzenia na małym ogniu i gotuj 15 minut pod przykryciem.

Ten sposób przygotowania owoców róży pozwala zabezpieczyć dużą ilość witaminy C. Skąd o tym wiem? Bo to zbadałam 😉 Witamina C jest bardziej wrażliwa na obecność tlenu niż na podniesioną temperaturę, a ta denaturuje oksydazę askorbinową, więc naprawdę ma to sens.

Ale nawet jeśli przy przetwarzaniu rozłoży się większość witaminy C, to szupinki róży nadal są przebogatym źródłem polifenoli, szczególnie flawonoidów (kwercetyna, katechina, kwercytryna, antocyjany), kwasów fenolowych (gallusowy, chlorogenowy, elagowy) a także karotenoidów (alfa- i beta-karoten, likopen, luteina, zeaksantyna). Naprawdę niesamowicie cenny owoc (choć to owoc pozorny :P).

Tymczasem zauważyłam, że po mojej ostatniej wizycie w telewizji, niektóre osoby potrzebują dokładniejszego wyjaśnienia kilku kwestii związanych z witaminą C i owocami róży. Dlaczego nie zgadzałam się z rzeczami, które mówił ciepłym głosem współgość w studio? Bo mówił rzeczy niezgodne z aktualnym stanem wiedzy, więc jako naukowiec żywo zaangażowany w omawianą tematykę nie zamierzałam potakiwać nieprawdzie.

Po pierwsze, witamina C izolowana z owoców nie jest wchłanialna lepiej niż witamina C produkowana przemysłowo. Nie ważne, skąd witamina C została wyizolowana, zawsze jest to dokładnie taki sam związek: kwas L-askorbinowy. Lepiej będzie wchłanialny w postaci owoców a nie w postaci wyizolowanego białego proszku. (* Liposomy będą wchłanialne jeszcze lepiej ale to już stricte farmakologia a nie jedzenie).

Po drugie, nikt nie izoluje witaminy C z róży, bo byłoby to tak koszmarnie drogie, że ciężko by było na tym zarobić (patrz punkt trzeci, poniżej). A nawet, gdyby ktoś tak robił, to powinien być na to paragraf albo przynajmniej zarezerwowane jakieś oślizgłe miejsce w piekle za marnowanie całego bogactwa związków aktywnych, które oferują owoce róży (polifenole, karotenoidy, kwasy omega3), na izolowanie związku, który mogą tanio zrobić bakterie. Bo na skalę przemysłową witaminę C produkują bakterie, więc w zasadzie nie ma czegoś takiego w sprzedaży jak „syntetyczna” witamina C, bo jest ona produkowana przez żywe organizmy. O witaminie C pisałam więcej tutaj.

Po trzecie, jeśli się dokładniej przyjrzy etykietkom preparatów przedstawianych jako: „witamina C izolowana z róży” to okazuje się, że jest to po prostu witamina C (wyprodukowana biotechnologicznie) zmieszana z suszonymi owocami róży. Ktoś, kto sprzedaje taki preparat jako „izolowany z róży”, albo świadomie naciąga konsumentów, albo ma zbyt małą wiedzę, żeby zweryfikować, co sprzedaje i sam dał się nabrać. Witamina C produkowana przez bakterie jest tania. Dosypanie do niej niewielkiej ilości sproszkowanej róży i dorobienie marketingowej bajki pozwala podbić cenę absurdalnie wysoko i zarabiać krocie na czymś bardzo tanim.
Owszem, zmieszanie białej, oczyszczonej witaminy C z suszonymi owocami zwiększa nieznacznie wchłanianie tej witaminy, ale też zwiększa ryzyko jej przedawkowania (patrz poniżej).

Po czwarte, kamica szczawianowa lub jej ryzyko nie są przeciwwskazaniami do jedzenia róży! Za to jest to przeciwwskazanie do zażywania izolowanej witaminy C. Owoce, które są źródłem nie tylko witaminy C ale też flawonoidów, kwasów fenolowych i karotenoidów, które to związki są silnymi przeciwutleniaczami, chronią organizm przed kamicą szczawianową. Podczas gdy nadmierna suplementacja wyizolowaną witaminą C sprzyja produkcji kwasu szczawiowego w wątrobie i zwiększa ryzyko kamicy. O kwasie szczawiowym i skąd tak naprawdę się bierze w naszych nerkach, pisałam tutaj (naukowa wersja jest dostępna tutaj).

Co więcej, ryzyko interakcji z lekami przeciwzakrzepowymi niesie nie róża, tylko konkretnie witamina C. Zjedzenie łyżki dżemu, czy wypicie szklanki kompotu, czyli po prostu używanie przetworów z owoców róży w codziennej diecie nie spowoduje spustoszenia w układzie krzepnięcia, ale dosypywanie do potraw witaminy C w proszku wedle widzimisię już niebezpieczne może być bardzo łatwo i nie tylko dla osób przyjmujących leki. Szczególnie łatwo, jeśli ktoś namawia do niekontrolowanego dosypywania jej do wszystkich potraw.

Wniosek? Warto włączyć owoce róży do swojej diety. Nie jako suplementy, tylko jako jedzenie!
Nie tylko owoce dzikiej róży, ale też inne owoce z naszej strefy klimatycznej są niezmiernie wartościowe, nie tylko na świeżo ale też jako przetwory, więc warto po prostu jej jeść! (O mocy owoców pisałam tutaj i tutaj)
I warto być na bieżąco z postępem nauki.

Reklama

Jedna myśl na temat “Eton Mess z owocami róży

  1. Pani Małgosiu, szkoda, że nie widziałam pani w Tv… (po prostu nie oglądam żadnych telewizji śniadaniowych). Jestem pani fanką i wierzę każdemu słowu, tym bardziej, że znam (choć tylko we fragmentach) pani dorobek naukowy. Boże, żeby każdy profesor był tak komunikatywny, przekonujący (i na dodatek uroczy :-))! A deser – marzenie! Dzikiej róży (Rosa canina) było u nas mało w tym roku (poszła do syropu, com sobie go nazwała: Różmalin), a „domowa” cukrowa kwitła po parę kwiatów (aż do późnej jesieni), więc nie dało się zrobić konfitury, tylko dokładałam od końca wiosny do octu różanego. Ale sobie zapisałam nazwę tej z kompociku i posadzę w ogrodzie! Może się doczekam owoców, zanim totalnie stetryczeje i też będę robić takie pyszności!

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s