Bardzo prosty deser ale ponieważ sezon na kwiaty dzikiego bzu trwa, to korzystam, ile daję radę 😉

Lizaki lodowe z kwiatów dzikiego bzu
kilka kwiatostanów dzikiego bzu (Sambucus nigra)
cukier, miód lub inne słodzidło
cytryna
1-2 łyżki Martini Bianco
Kwiaty zalałam wrzątkiem z kilkoma plasterkami cytryny. Ja użyłam 350 ml wody, bo taką objętość ma moich 6 foremek na lody. Odstawiłam pod przykryciem do wystudzenia, ale można je zostawić nawet do następnego dnia.
Dodałam sok z cytryny i słodzidło do smaku. Ponieważ wiedziałam, że żadne dzieci nie będą ich jadły, moje lizaki lodowe zrobiłam bardzo mało słodkie i dolałam kapkę martini.

Nie mam trzymadła do patyczków, a w płynie one nie utrzymają się w pozycji pionowej, więc nalałam napar z bzu do wysokości 1/3 foremek i wstawiłam do zamrażarki. Kiedy płyn zamarzł, dolałam kolejną 1/3 płynu. Po godzinie, kiedy druga porcja płynu była tylko częściowo zamarznięta, wetknęłam patyczki i poczekałam, aż lody porządnie zamarzną. Wtedy dolałam do pełna i zostawiłam do całkowitego zamarznięcia. Jeśli masz foremki, w którym patyczki się nie przewracają, to nie trzeba wyczyniać takich cudów 😉
Smacznego!
To już wiem co robię wieczorem 😀 Dziękuję ślicznie 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Można się nimi smacznie i pachnąco napić 🙂
PolubieniePolubienie