Liliowce są używane jako warzywo w kuchni azjatyckiej. Można je dusić, smażyć, gotować, marynować, kisić lub jeść na surowo. Aczkolwiek Azjaci nie jadają ich na surowo.
Chińczycy suszone kwiaty liliowca nazywają złotymi igłami, bo są złote a wysuszona pozostałość łodyżki jest twarda i kłująca 😉

Ponieważ zaplanowałam sobie zimową potrawę z suszonymi liliowcami, więc postanowiłam się do niej zawczasu przygotować przy okazji eksperymentując z surowcem.

Po pierwsze smak liliowców różni się w zależności od odmiany i barwy. Kremowe i żółte liliowce są łagodne i słodkawe, pomarańczowe bardziej wytrawne, a purpurowe i czerwone nawet pikantne. I po ususzeniu również dało się poczuć tę różnicę. Ciemne liliowce są bardziej aromatyczne niż jasne.
W sumie się zdziwiłam, że kwiaty, które na świeżo smakują sałatą i groszkiem po ususzeniu nabierają aromatu suszonej wołowiny. Naprawdę! Bardzo ciekawe doświadczenie.
Sprawdziłam jeszcze, czy smaczniejsze będą suszone pąki, rozkwitłe kwiaty czy już zupełnie przekwitnięte kwiaty, więc w lipcu zbierałam je w różnych stadiach.

Moim zdaniem najbardziej aromatyczne po ususzeniu są pąki. Kwiaty zebrane w czasie, gdy były otwarte, w sumie też dają radę, choć są mniej intensywne, mniej mięsne. Liliowce są trudnym surowcem do suszenia, bo są bardzo soczyste. Niestety przekwitłe liliowce, chociaż suszą się błyskawicznie, to niestety smakują bardziej jak siano, niż jak warzywo. Szkoda, bo miałam nadzieję, że to będzie dobry sposób na zagospodarowanie przekwitłych liliowców, po tym, jak się już nacieszymy ich widokiem w czasie kwitnienia.

Przed użyciem, suszone liliowce trzeba namoczyć. W wodzie lub bulionie. Dwie godziny powinny wystarczyć, żeby nadawały się do użycia. A o ich wprost podręcznikowym użyciu będzie w następnym wpisie, czyli Zachwycie Buddy (Buddha’s Delight).
A więcej o jadalnych kwiatach możecie poczytać we wpisie z listą jadalnych kwiatów albo w książce „Jadalne kwiaty„.
Smacznego!
Niesamowite! W życiu bym nie połączyła tego dziwnego suszu (o smaku wołowiny :-D) z tymi cudownymi kwiatami!
PolubieniePolubienie
Mnie też bardzo to zaskoczyło, bo świeże kwiaty smakują tak lekko i warzywnie a ususzone i odmoczone kompletnie inaczej.
PolubieniePolubienie