Próg jesieni to obfitość owoców. Wygrzanych w słońcu, bogatych we flawonoidy, kwasy fenolowe i antocyjany, niesamowicie zdrowych (wspominałam o tym TUTAJ). Nic tylko braść 😉
A dziś zapraszam na szybki przepis zrealizowany z warunkach polowych.

Kompot z dzikich owoców: bażyny, brusznicy, borówek, bzu, czeremchy, owoców róży, rokitnika
borówki brusznice
borówki czarne (ostatnie jesienne niedobitki)
bażyna czarna (jest pod ochroną częściową)
czarny bez
róża pomarszczona
rokitnik
cukier lub miód do smaku
Zebraliśmy po garści każdego z owoców. Usunęliśmy gałązki i szypułki tam, gdzie coś sterczało. Zagotowaliśmy, posłodziliśmy i wypiliśmy gorący kompot. Ale można też na zimno 🙂
Jeśli nie zjecie resztek z kompotu, to można je przetrzeć przez sito i odparować na dżem, albo wykorzystać jako bazę do fermentowanego octu.






Smacznego!