Czym się różni bez od bzu

Biolodzy potrafią ostro namieszać w nazewnictwie gatunków. Zmiany to nie tylko sztuka dla sztuki, bo zazwyczaj wynikają z rozwoju nauki. Badania genetyczne pomogły zrozumieć i dokładniej usystematyzować pokrewieństwo między różnymi organizmami. I czasem wbrew dawno utartym nazwom, biolodzy wielu gatunkom nadali nowe. Np uparli się, że świnka morska (Cavia porcellus) to nie jest świnka morska tylko kawia domowa. Ha, tylko kłopot polega na tym, że jeśli komuś powiecie: „Mam w domu kawię”, to nikt Was nie zrozumie. Nawet w oficjalnych dokumentach o zwierzętach użytkowych ciągle używa się nazwy: świnka morska. I podobne problemy pojawiają się, kiedy mówimy o roślinach. Mniejszy problem, kiedy dotyczy to mniej znanych roślin i niewielu zapaleńców będzie wiedziało, że firletka lepka to smółka pospolita, a przez chwilę była nawet lepnicą smółką, to przy popularnych roślinach generuje to sporo kłopotów przy komunikacji. O ile o mniszku lekarskim (Taraxacum officinale) już wiele osób nie mówi mlecz, bo to inna roślina (Sonchus), to jednak wciąż ta nazwa jest żywa wśród osób, które uczyły się o roślinach od innych ludzi, a nie z naukowych książek. Nadal większość osób nazywa jaśminowca jaśminem (zobaczcie porównanie), a koszmarnie dużo osób mówi: czarne jagody (bjech!) zamiast borówki czarne (Vaccinium myrtillus) (choć to akurat nie nowina, bo w Małopolsce od zawsze wiemy, że borówka nazywa się borówka, a brusznica to borówka brusznica 😉 ). Miód akacjowy nie powstaje z akacji, tylko z robinii (grochodrzewu). A swojskie kaczeńce nagle i bez żadnego trybu zostały przemianowane na knieć błotną (Caltha palustris) :O No i oczywiście jest problem z bzem. W powszechnej świadomości w maju na fioletowo kwitną bzy i to one, te fioletowe, pachną bzem.

O rwaniu majowych bzów pisał Tuwim:
„Narwali bzu, naszarpali,
Nadarli go, natargali,
Nanieśli świeżego, mokrego,
Białego i tego bzowego(…)”

I jeszcze w „Erotyku majowym”:
„trzę­sę się two­im szczę­ściem
I drżę jak tar­ga­ne bzy”.

Mieczysław Fogg niecierpliwie wyczekiwał: „Kiedy znów zakwitną białe bzy” i przyniosą powiew wiosny dla zakochanych spacerujących w bzowych alejach.

A Stare Dobre Małżeństwo święciło maj balladą:
„(…) a teraz maj i maj i maj
dokoła się święci
od wonnych bzów szalonych bzów
wprost w głowie się kręci”.

I Agnieszka Osiecka:
„Bez pachniał bzem najczęściej
i przekwitł o swojej porze.
Zostało mi po nim szczęście
w liliowo bzowym kolorze”.

Wszyscy wiedzą, że maj wybucha zapachem bzów. Bzów liliowych, fioletowych i białych, które uwodzą upojnym zapachem. I co? I z botanicznego punktu widzenia wszyscy nie mają racji. Bo na początku maja to nie bzy zawracają nam w głowach, tylko lilaki. Roślina, którą wszyscy tradycyjnie nazywają bzem, oficjalnie nazywa się lilak (Syringa) i należy do rodziny oliwkowatych. A co to jest bez? Bez to bez (Sambucus): bez czarny, bez koralowy, bez hebd, to inna rodzina: piżmaczkowatych.

Bez i dziki bez, bez czy lilak, czym się różni bez od lilaka,

W moich okolicach wszyscy wiedzą, że bzy są liliowe i kwitną na początku maja, a dziko rosną dzikie bzy. Dziki bez kwitnie na przełomie maja i czerwca, a pod koniec września dojrzewają jego czarne owoce.

Ale parafrazując szekspirowskiego Romea: To, co zwiemy bzem, pod inną nazwą równie by pachniało, więc przepisy z lilakiem znajdziecie pod tagiem bez lilak. Co jest ewidentnym błędem, ale tradycyjnie używana nazwa jest tak silnie zakorzeniona, że ciężko oczekiwać od osób, które na początku maja szukają przepisów z bzem, żeby nagle same z siebie tknięte nadprzyrodzoną siłą znalazły przepisy z lilakiem. A jak już znajdą przepisy z fioletowym bzem, to wtedy dowiedzą się, że botanicy nazywają go lilakiem pospolitym.

Lilak ma wyjątkowy zapach, ale jest gorzko-cierpki w smaku, dlatego w przepisach raczej używam go tylko do aromatyzowania potraw, ale nie do bezpośredniego jedzenia. Może to ja mam nietypowe chemoreceptory na języku ale u mnie nie znajdziecie cukru lilakowego tak modnego na anglojęzycznych blogach. Za to znajdziecie u mnie cudowne lody lilakowe i lilakowy syrop, miód lilakowy albo oliwę i masło lilakowe, bo wtedy wyciągam z lilaka cały jego cudowny aromat, a wstrętny gorzki smak odrzucam razem z kwiatkami.

A co z bzem? Przepisy z dzikim bzem znajdziecie pod tagiem bez czarny i w książce „Smakowite drzewa„. Białe kwiaty czarnego bzu po prostu uwielbiam i z wielką niecierpliwością czekam, kiedy znów zakwitną właśnie te białe bzy. Choć ich zapach nie jest tak uwodzicielski jak zapach lilaka, to smak białych kwiatów czarnego bzu jest genialny! Wspaniale współgra z owocami, a kwiaty można śmiało zjadać (po obróbce – ze względu na sambunigrynę). Ach, ten bez, ach!…

Smacznego!

9 myśli na temat “Czym się różni bez od bzu

  1. Bardzo słuszny i dobry wpis,
    nierozwiązywalny konflikt między próbą uświadomienia ludzi o poprawnej nomenklaturze, a stosowaniem przez nich nazw powiedzmy etnobotanicznych. Ale mimo to warto szerzyć wiedzę o poprawnej nomenklaturze (chociaż nie uważam, iż ma sens wymuszanie na ludziach używania nazw botanicznych np. Capsella bursa-pastoris zamiast tasznika;))

    Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Jedyna „poprawna nomenklatura” to Vaccinium myrtillus L. (L. to skrót oznaczający, że pierwszy opis zamieścił Linneusz w „Systemie Natury”), a i ona potrafi się zmienić, zanim wejdziesz drugi raz na Wikipedii na tą samą stronę. Ale w sumie co to za problem, od kiedy poszedłem do szkoły, zniknęły w systematyce rośliny.

      Polubienie

  2. Nawet uczeni nie są zgodni… Ja teraz pisząc pracę musiałam „zdradzić” moich starych preceptorów, którzy zaliczali bez czarny jeszcze do przewiertniowatych, kalinowatych a nawet po prostu bzowatych. Na szczęście nie każdy musi się borykać z nomenklaturą – ważne, aby syrop był pyszny 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz