Kutia to bożonarodzeniowy przysmak rodem z kresów wschodnich. U nas nigdy się jej nie robiło. Teoretycznie w Krakowie tradycja łączenia maku z pszenicą przybiera formę łamańców z makiem, jednak że cywilizacja pcha naprzód, w naszej rodzinie zazwyczaj piekło się po prostu makowce. Też mak z pszenicą 😉 Tymczasem okazuje się, że kutia wcale nie musi być z pszenicą, w różnych regionach przygotowywano ją z jęczmieniem lub prosem.
U mnie kutia jest biała, ponieważ chciałam zagospodarować resztki białego maku z absolutnie nie tradycyjnych rogali „świętomarcińskich” (KLIK). Pomieszanie maku z kaszą jaglaną miało też u mnie drugie dno. Zakładałam, że nie cała kutia zniknie w czasie Wigilii, więc taką makowo-jaglaną mieszankę łatwo przerobić na trufelki z bakaliami lub nadzienie do bułeczek, w których kasza jaglana stanowi lepiszcze 😉
Biała kutia jaglana (bez pszenicy)
1 szklanka ugotowanej kaszy jaglanej
1 szklanka białego maku
1 szklanka bakalii
ok. 1 łyżka miodu
Do otrzymania 1 szklanki ugotowanej kaszy potrzeba ok. 0,5 szklanki kaszy surowej. Przed ugotowaniem kaszy należy ją przepłukać dużą ilością zimnej wody, wrzucić do wrzątku, a na koniec odparować na sypko.
Mak zalać gorącą wodą i odcedzić. Bakalie posiekać. Zmieszać wszystkie składniki i posłodzić miodem do smaku. Wybór bakalii jest dowolny, ja użyłam suszonych moreli, wiśni, śliwek, słonecznika i orzechów włoskich. Pierwotnie planowałam czysto polski, lokalny wybór, jednak kwaskowate morele, same się prosiły by je dorzucić 😉
Smacznego!