Jeszcze na wiosnę Muzeum Historyczne Miasta Krakowa zorganizowało warsztaty edukacyjno-degustacyjne z kuchni okupacyjnej pt.: „Podwieczorek w mieście Krakau„.
W czasie okupacji była bieda, gigantyczna inflacja, brak dostaw, kartki żywnościowe nie pokrywały nawet połowy zapotrzebowania kalorycznego. Nie było mąki, cukru, jajek, masła. Gotowanie w czasie okupacji było prawdziwym wyzwaniem dla gospodyń domowych.
A ponieważ ostatnio było o ziemniakach i solaninie, to zapraszam na babkę z obierków ziemniaczanych. Na drugim zdjęciu leży po lewej w środkowym rzędzie. Przepis był rozpowszechniany przez organizatorów i za nimi cytuję:
Babka z obierków ziemniaczanych
1,5 kg obierków ziemniaczanych umytych, tak aby woda po ich płukaniu pozostała czysta
1 cebula
5 ząbków czosnku
100 g margaryny lub oleju, jeśli takowy zdobędziemy
5 łyżek kaszy manny
2 łyżeczki sody oczyszczonej
2 łyżeczki soli
Inne przyprawy, jeśli posiadamy, do wyboru takie jak: pieprz, majeranek lub papryka
Obierki ziemniaczane mielimy w maszynce do mięsa lub drobno siekamy. 1/3 obierek gotujemy do miękkości w osolonej wodzie. Cebulę i czosnek obieramy i drobno siekamy. Na grubej żeliwnej patelni (lub w gęsiarce) rozgrzewamy margarynę lub olej. Cebulę smażymy aż lekko zbrązowieje. Dodajemy czosnek, surowe i gotowane obierki. Podsmażamy 3 minuty, cały czas intensywnie mieszając. Dodajemy kaszę mannę, sodę oczyszczoną, sól i wybrane przyprawy. Masę można upiec w gęsiarce, na patelni lub przełożyć do formy do pieczenia. Piec 1 godzinę w mocno rozgrzanym piecu (180-200 stopni).
Oprócz babki z obierków ziemniaczanych można było spróbować delikatesów przyrządzonych na podstawie ówczesnych przepisów: ciasteczek z żołędzi, z bobu, z kaszy gryczanej, z płatków owsianych, piernika z dyni, tortu z fasoli, puszystej babki z pietruszki, kawy żołędziówki i konfitury z buraka. Czyli wszystko co teraz jest fit, eko, hipsterskie i modne zarazem, wtedy uchodziło za kuchnię głodową i wstydliwą, bo królowe polskiej kuchni najbardziej ceniły białą mąkę i biały cukier.
Szczerze mówiąc babka z obierków ziemniaczanych była tym daniem, które mnie zmobilizowało do pójścia na warsztaty, a jednocześnie najgorszą potrawą na prezentacji. Pozostałe były pyszne i smakowite, choć biorąc pod uwagę produkty, jakie pojawiają się w mojej kuchni, nie przeżyłam większych zaskoczeń 😉 To po prostu cudowna różnorodność natury, o której z jakiegoś powodu zapomnieliśmy. Natomiast obierki ziemniaczane ze względu na swoją toksyczność (klik) rzeczywiście są pożywieniem desperackim dla wyjątkowo biednych ludzi.
Ach, tak myślę o tej babce ziemniaczanej i toksyczności tych skórek nieszczęsnych. Oczywiście, uważam, że lepiej przestrzegać, ale może nie należy przesadzać w żadną stronę. W przepisie obierki są poddawane wstępnej termicznej obróbce: 1 część jest mielona i GOTOWANA, a druga SMAŻONA, a po dodaniu do masy babka jest jeszcze WYPIEKANA i to w wysokiej temperaturze ! 🙂 Dla porównania przypomnę cudowne pieczone (i zjadane !:) ZE SKÓRKĄ ziemniaki, zwykle wcale przecież wcześniej nie obgotowywane itd. 🙂 Pozdrawiam cieplutko 😉
PolubieniePolubienie
To nie jest przesadzanie, bo właśnie ze względu na wysoką zawartość solaniny w skórkach ziemniaczanych są one poddawane tak intensywnej obróbce.
Kiedy się je pieczone ziemniaki, spożycie skórek jest jednak marginalne, no i właśnie są pieczone. Gorsza sytuacja jest, kiedy się zjada gotowane ziemniaki ze skórką. Ale i tak obecne odmiany ziemniaków zawierają o wiele mniejsze ilości solaniny niż dawniej.
PolubieniePolubienie