Wiecie, że kocham kwiaty i od 6 lat zapraszam Was do ich jedzenia. Ale dzisiejszy wpis będzie też małym przypomnieniem o środkach bezpieczeństwa.
Większość kwiatów, które są uznane za jadalne, jest bezpieczna do spożycia. Tutaj znajdziecie listę jadalnych kwiatów (klik). Jednak warto uważać na kwiaty roślin strączkowych: akacji (czyli robinii), groszku zielonego, fasoli, grochu i innych. Łatwo je rozpoznać ze względu na charakterystyczny dwuklapowy kształt (tzw. kwiaty motylkowe). Niektórzy źle na nie reagują, choć zdarza się to zazwyczaj po zjedzeniu większych ilości. Pewne ryzyko wystąpienia alergii może towarzyszyć jedzeniu kwiatów roślin cebulowych, na przykład tulipanów czy liliowców. Te ostatnie zdecydowanie odradzam na surowo. I zawsze usuwamy duże pręciki obklejone pyłkiem!
I tu pojawia się problem z kwiatami roślin wiatropylnych, bo one są właśnie maksymalnie wyładowane pyłkiem. Wobec tego jeśli chcecie próbować kwiatów brzozy, sosny czy leszczyny, ZAWSZE najpierw spróbujcie malutkiej ilości, żeby sprawdzić, czy nie pojawi się reakcja alergiczna: drapanie w gardle, swędzenie w nosie, zawroty głowy itp.

Jedzenie pączków drzew i krzewów jest elementem gemmoterapii, co ma mnóstwo sensu, bo pączki drzew są trochę jak kiełki – zawierają wszystkie składniki potrzebne do szybkiego wypuszczenia liści, kryją bogactwo składników mineralnych, witamin, fitohormonów. I bardzo zachęcam do pogryzania pączków liściowych topoli, olchy, brzozy, lipy (pycha, jak i listki), porzeczki… Ale z męskimi kwiatostanami drzew wiatropylnych – UWAŻAJCIE!
Jeżeli po rozgryzieniu połówki kwiatostanu lub pąku leszczyny nic się nie dzieje, to nazbierajcie więcej na herbatkę 🙂

Podsumowując kwestie kwiatostanów drzew wiatropylnych: jeżeli chcecie kogoś poczęstować „polskimi bananami” jak niezastąpiona, rozkochana w roślinach Inez, albo usmażyć leszczynowe placki jak niesamowity Poszukiwacz Roślin Bartek, lub macie chęć zakąsić sosnersa, to pamiętajcie o ostrzeżeniu, żeby najpierw spróbować odrobinkę i sprawdzić, czy nie pojawia się odczyn alergiczny.
Smacznego! 🙂
Jedna myśl na temat “Herbatka z kwiatostanów leszczyny”