W Szwecji hucznie i radośnie obchodzi się dzień św. Łucji. Skąd w protestanckim kraju taka gorliwa cześć świętego i to z tak makabryczną historią. Pięknie i zawile wytłumaczono to na stronie ambasady Szwecji (klik). Wynika stamtąd, że święto świętej Łucji, które podobno do Szwecji dotarło z Włoch przez Niemcy, zastąpiło poniekąd św. Mikołaja i wchłonęło cześć dla Dzieciątka Jezus, choć są jeszcze tropy pogańskie. Do umiłowania Łucji chyba doszło na pewno uwielbienie Szwedów dla światła (ljus po szwedzku znaczy światło), którego w zimie mają tak mało, a pochód z pochodniami zawsze robi wrażenie…
Do tradycyjnych obchodów święta należy pochód ze świecami, wybory najpiękniejszej Łucji, śpiew i picie grzanego wina. Za Łucję przebiera się najstarsza córka w rodzinie i w wianku ze świecami (jak to się godzi ze szwedzkim umiłowaniem do BHP?!) prowadzi pochód dzieci i młodzieży w białych szatach. I oczywiście na śniadanie przynosi rodzicom bułeczki szafranowe z rodzynkami – Lussekatter.
Skandynawię uwielbiam i zawsze mile będę wspominać czas, który tam spędziłam, więc chętnie nawiążę i do Lussekatter. Z tym, że mój przepis jest oczywiście luźną wariacją, bo ani masła, ani jajek nie użyję, bez których jak powszechnie wiadomo ciasta zrobić się nie da 😛

Bułeczki szafranowe na św. Łucję w wersji wegańskiej
3,5 szklanki mąki
7 g suszonych drożdży
3 łyżki brązowego cukru
szczypta soli
szczypta szafranu
1 łyżeczka startej skórki z cytryny najlepiej EKO
1 łyżka wódki lub ekstraktu waniliowego (jak zrobić)
5 łyżek roztopionej margaryny (FAQ) lub oliwy (ja użyłam mojej mieszanki kokos-shea-kakao)
3 łyżki puree z dyni (Hokkaido)
1 szklanka mleka migdałowego (DIY) lub innego
rodzynki
Szafran wsypać do kieliszka, zalać ekstraktem waniliowym, przykryć i odstawić na pół godziny. Można go też podgrzać dodając go do roztapiania tłuszczu. Chodzi o to, że luteina z szafranu rozpuszcza się w tłuszczach i rozpuszczalnikach niepolarnych np.: w alkoholu.
Ponieważ używam dyni Hokkaido, to bułeczki i tak będą miały złoty kolor, więc szafran w sumie jest niepotrzebny, no ale przecież chodzi o konwencję! Nie może być szafranowych bułeczek bez szafranu 🙂
Cytrynę wyszorować pod zimną wodą. Zmieszać suche składniki ciasta, dolać składniki mokre i wyrobić. Odstawić w ciepłe miejsce do podwojenia objętości (około godziny).
Wyrośnięte ciasto wyrobić, urywać po kawałku, toczyć z niego wałeczki. Wałeczki zwijać w kształt litery S. W środek zawijasów włożyć po rodzynce. Lussekatter mogą też mieć inne kształty, kluczowe jest jednak włożenie 2 rodzynek symbolizujących oczy Łucji.
Odstawić do wyrośnięcia na 30-40 minut. Bułeczki można posmarować roztrzepanym jajkiem przepiórczym (wtedy oczywiście nie będą wege:)) lub wodą z cukrem, żeby się błyszczały. Piec w 180°C przez około 12 minut.
Smacznego!
P.S. Koniecznie obejrzyjcie nowy numer Małopolskiego Apetytu! Mój artykuł prezentuje się szczególnie pięknie 🙂
