„Słodkie ci..i” – właśnie pod taką obrazową nazwą wieki temu poznałam te ciasteczka. Nic na to nie poradzę, że zapada w pamięć 😛 Ale od razu mówię, że w u mnie w domu funkcjonują jako kieszonki 😉 Choć słyszałam jeszcze określenia całuski, usteczka, buziaczki itp. Można by jeszcze zagaić z japońska nawiązując do tego, do czego nawiązuje fryzura maiko, że to pęknięte brzoskwinie (po angielsku zresztą też…), ale pęknięte brzoskwinie z jabłkami jakoś nie pasują. Mnie osobiście przypominają otwarte małże, ale niech będzie, że są to kieszonki 😛

Długo nie decydowałam się na ich pieczenie ze względu na obecność białego sera w składzie ciasta półfrancuskiego. Aż w końcu stwierdziłam, że skoro jemy kozi twarożek na kanapkach, to nada się i na ciasteczka. W wersji wegańskiej można użyć jedwabistego tofu, ale że tofu nie cierpię, to nie będę polecać.
Kieszonki z jabłkami – półfrancuskie ciasteczka drożdżowe z kawałkami jabłek
200 g mąki
200 g masła lub margaryny niewstrętnej bezmlecznej (np mieszanki masłą shea z olejem kokosowym i masłem kakaowym)
150 g koziego twarożku (lub tofu)
1 płaska łyżeczka suszonych drożdży
4 małe jabłka
cukier puder
cynamon
Składniki ciasta zmiksować (mieszadło K) lub szybko zagnieść. Twarożek kozi niestety zawiera sporo wody, więc nie dawałam go w równych proporcjach do mąki i tłuszczu, jak nakazuje kanon, lecz nieco mniej. Ciasto owinąć i odstawić do lodówki.
Jabłka umyć, obrać i pokroić na cząstki. Szczerze mówiąc już myślałam, że zwariuję od tych jabłek. Obierałam i obierałam, a dzieci mi wszystko wyjadały. Po ósmym jabłku nieco zwolniły i kolejne kawałki już mogły trafić do ciastek;)
Ciasto rozwałkować dosyć cienko podsypując mąką. Szklanką wycinać kółka – powinny mieć nieco większą średnicę od długości kawałków jabłek. Na każde kółko kłaść cząstkę jabłka i złożyć na pół, dociskając na krańcach, żeby jabłko lekko zamknąć w środku.
Piec w 200°C przez ok 15-20 minut. Jeszcze ciepłe oprószyć cukrem pudrem zmieszanym z cynamonem.

Ja akurat nie miałam białego cukru pudru, więc zmieliłam w blenderze nierafinowany cukier z cynamonem i takim posypałam ciasteczka. Przy okazji poczyniłam spostrzeżenie, że jak się zmieli brązowy cukier i potem zmiesza z cynamonem – to jest biały. A jak się zmieli od razu z cynamonem, to jest lekko beżowy. Aż się prosi o rozprawę: „Fazy rozproszenia cynamonu w cukrze w zależności od trybu mielenia”. Może byłby Ignobel? 😉

A poza tym to przepyszne ciasteczka!
Bardzo polecam 🙂
Smacznego!