Dziś najłatwiej zdobyć popularność, twierdząc, że się nie lubi Walentynek, że to komercja i bezguście. Może i racja, ale dla mnie to po prostu kolejny dzień, kiedy można dać buziaka ukochanej osobie. A nawet trzem. Czyli to fajny dzień 🙂
A tymczasem zapraszam na romantyczną wersję nernika, czyli sernika z orzechów indyjskich (nerkowców) uwielbianego przez wegan i zwolenników diety RAW. Tylko, że ta wersja tak naprawdę nie jest ani wege ani RAW 😀 Za to jest wypakowany afrodyzjakami po brzegi, a to też dziś modne 😉 Choć my jako rodzice dwójki niewyrośniętych dzieci mamy inne pojęcie o afrodyzjakach 😛
Różany sernik z nerkowców (wegański RAW bezglutenowy)
spód
1 szklanka miękkich suszonych fig
3/4 szklanki zmielonych migdałów
1 łyżka melasy trzcinowej lub miodu
masa
2 szklanki nerkowców
0,5 szklanki miękkich wydrylowanych daktyli
2 łyżki mleka owsianego
1 łyżeczka soku z cytryny
2 łyżki prawdziwej wody różanej (ja użyłam hydrolatu z róży stulistnej)
Nerkowce zalać wodą i zostawić na noc.
W blenderze zmiksować figi z migdałami. Jeżeli masa jest za mało lepka, można dolać łyżkę melasy lub miodu. Masą wylepić dno tortownicy 18 cm. Dobrze ugnieść. Wstawić do zamrażarki lub do lodówki.
Nerkowce wypłukać, osączyć i zmiksować w blenderze razem z resztą składników. Jeżeli orzechy są zbyt suche i nie chcą się miksować na gładko, można dolać jeszcze odrobinę mleka owsianego. Mnie się chlapnęło z rozmachem i „serniczek” miał tym razem odrobinę zbyt lekką konsystencję, w smaku to nie przeszkadzało, ale nieco trudniej się nakładało.
Masę wyłożyć na spód i odstawić gotowy „sernik” do lodówki na kilka godzin. Podawać z kandyzowanymi płatkami róż lub musem z malin (mrożone maliny poddusić z cukrem i przetrzeć przez sito).
Czemu nernik nie jest RAW? Bo w Polsce nie można kupić nieprażonych nerkowców, chyba że ktoś sobie specjalnie sprowadza z Niemiec lub Stanów. A dlaczego nie jest wegański? A wiecie, jak się odbywa zapylanie fig? No właśnie 😛
Udanych Walentynek!