Od sernika z nerkowców do tej pory odstręczała mnie konieczność miksowania orzechów. Zresztą ten sam problem mam podczas robienia mleka migdałowego. Po co miksować coś, co się tak fajnie chrupie? No ale przełamałam uprzedzenia 🙂 I stwierdzam, że jednak najtrudniejsze jest ukrywanie nerkowców przed dzieciakami. U nas bakalie i orzechy są powszednim acz ulubionym jedzeniem, które znika bardziej niż na bieżąco. Żeby utrzymać nerkowce do ciasta, musiałam wymyślić bardzo perfidną kryjówkę, a i tak po wyjęciu musiałam zapłacić haracz 🙂
Analizowanie dostępnych przepisów na nerniki nie przydało mi się na wiele, baza jest wszędzie taka sama, a pomysł liczenia daktyli mnie osobiście wydaje się dziwaczny, więc zrobiłam tak:
Wegański sernik z nerkowców – czyli „sernik” bez sera, bez nabiału, bez jajek, bez glutenu, bez zbóż, bez cukru i bez pieczenia
spód
1 szklanka miękkich wydrylowanych daktyli (nie ugniatać)
1 szklanka całych migdałów (lub 3/4 zmielonych, można też wykorzystać odpad po mleku migdałowym)
szczypta cynamonu
masa
2,5 szklanki nerkowców (pół szklanki mi wyżarli)
0,5 szklanki miękkich wydrylowanych daktyli
1/3-1/2 szklanki mleka owsianego (migdałowego, orzechowego lub ryżowego)
1 łyżeczka soku z cytryny
odrobina skórki startej z eko cytryny
owoce do dekoracji
Nerkowce zalać wodą i zostawić na noc. Osobno namoczyć migdały.
Migdały osączyć, zmielić i zmiksować pulsacyjnie w blenderze z daktylami. Masą wylepić dno tortownicy 18 cm. Dobrze ugnieść. Wstawić do zamrażarki lub do lodówki. Dodatek cynamonu to jest ta kropelka magii, która warto dodać.
Nerkowce wypłukać, osączyć i zmiksować w blenderze razem z resztą składników. Zdecydowałam się na dodatek soku z cytryny, bo rozmoczone nerkowce są zupełnie nijakie, a lekkie zakwaszenie choć minimalnie imitowało smak prawdziwego twarogu. Po spróbowaniu dodałam jeszcze skórkę cytrynową, bo stwierdziłam, że dobrze zrobi 😉
Masę wyłożyć na spód i odstawić gotowy „sernik” do lodówki na kilka godzin. Można podawać z owocami sezonowymi lub rozmrożonymi przetartymi w formie musu.
Moim zdaniem nernik nijak nie przypomina smakiem sernika. Nic a nic. Ale dobre to to jest 🙂 Jednakże moje dzieci i tak wolą po prostu wcinać surowe orzechy, więc pewnie „sernik z nerkowców” nie wpisze się na stałe do naszego menu. Takie ciasto w sumie kłóci się z moją filozofią słodyczy, bo po co przetwarzać coś, co jest pyszne w stanie nieprzetworzonym? Stąd też moja głęboko zakorzeniona niechęć do pieczenia ciast z owocami, którą próbuję przełamać. Wg mnie ma sens wzięcie nieciekawych składników, typu: mąka, olej i woda, i przetworzenie ich tak, że powstanie pyszne ciasto 😉 Choć przyznaję, że nerkowcowy „sernik” kusi mnie, żeby z nim poeksperymentować, pozmieniać składniki i podrasować smak 😛