Nie ma większego wroga lizaków niż ja. Czysty cukier. Dziecko trzyma je w buzi nie wiadomo jak długo i tylko psują mu się zęby. No ale tym lizakom nawet ja nie potrafiłam się oprzeć;) Zrobiłam je w sumie tylko w jednym celu: żeby się przekonać, czy potrafię 😀 Ale jak już stały sobie gotowe, to chodziłam co chwilę i podlizywałam…
Domowe lizaki różane
2 szklanki cukru
0,5 szklanki glukozy
1 szklanka naparu z płatków róży (albo 3 łyżki wody różanej albo 1 kropla prawdziwego ekologicznego olejku różanego w 1 szklance wody) lub po prostu wody
10-12 płatków róży karbowanej
10-12 patyczków do lizaków lub grubych patyczków szaszłykowych
foremki do lizaków lub cukier puder do przygotowania foremek albo olej do wysmarowania blachy
Wymieszać cukier, glukozę i napar różany (lub wodę) w garnku i zagotować. Karmel bardzo się pieni, więc garnek musi być wysoki. Kiedy się zagotuje, zwiększyć ogień i gotować, aż syrop osiągnie temperaturę 140ºC, czyli kiedy karmel nabierze ładnego jasno-bursztynowego koloru. Jeżeli używacie olejku różanego, to dodajemy go na końcu.
Wylewać małe kółka karmelu na dużą płaską blachę posmarowaną olejem. Włożyć w nie patyczki, płatki róż i przykryć odrobiną karmelu. Mnie niestety w ten sposób lizaki wyszły raczej koślawe. Chyba cukier miał zbyt niską temperaturę.
Dlatego podaję inny sposób na uzyskanie kształtnych lizaków: wysypać blachę cukrem pudrem dość grubo, denkiem butelki lub szklanki wycisnąć w nim kółka. Włożyć patyczki i w tak przygotowane foremki wlać karmel, włożyć płatki róż, przykryć drugą cienką warstwą karmelu i zostawić do zakrzepnięcia.
Płatki róży w zetknięciu z gorącym karmelem od razu ciemnieją i próbują się kurczyć, więc trzeba działać szybko i zdecydowanie. Po kilkunastu minutach własnoręcznie zrobione lizaki już będą zimne i gotowe do lizania, choć od cukru lekko chropowate po jednej stronie. Cukier puder oczywiście można odzyskać do innych celów.
Róże, karmel… Urok nie do odparcia.