Uwielbiam świeże orzechy kokosowe. Słodziutkie, tłuściutkie i bardzo chlupoczące.
Zawsze wybieram raczej większe okazy i takie pękate, a nie podłużne, bo takie mają bardziej korzystne proporcje objętości do grubości ścianek, czyli łatwiej je rozłupać:) Rozłupuję tłuczkiem do mięsa, bo wtedy cała rodzina ma ze mnie uciechę:P Nie wiercę otworu w jednym z oczek, bo zawsze mi się wydaje, że przez to woda nabiera stęchłego zapachu. Kiedy w skorupie zrobi się szparka, rozchylam ją nożem i zlewam wodę kokosową. Potem wydłubuję miąższ (a wszyscy się rzucają, żeby złapać kawałek z zarodkiem;). Dla delikatnego smaku oskrobuję ciemną warstwę obieraczką do jarzyn.
Domowe mleko kokosowe
miąższ świeżo rozłupanego kokosa
woda kokosowa, która wyciekła z kokosa
woda, tyle, ile waży miąższ
Wszystko trzeba wrzucić do blendera i bardzo cierpliwie zmiksować na gładko. Potem przecedzić przez gazę.
Takie mleko ze świeżego kokosa jest tysiąckrotnie lepsze od mleka z puszki, czy mleka robionego z wiórków kokosowych.
Krem kokosowy
miąższ ze świeżo rozłupanego orzecha kokosowego
woda kokosowa
cukier z wanilią
Idea zasadniczo jest taka sama. Miąższ kokosa trzeba długo i cierpliwie miksować z dodatkiem wody kokosowej, aż powstanie gładki krem. Do smaku dodaję 1 lub 2 łyżeczki domowego cukru z wanilią lub cukru z wanilią i kardamonem. Najbardziej nam smakuje po schłodzeniu.
Krem kokosowy przyda się na Wielkanoc;) Jeżeli nie macie blendera, krem kokosowy możecie zastąpić tą gęstą warstwą mleka kokosowego z puszki. Tylko kupcie koniecznie mleko BIO bez dodatku emulgatorów, bo takie standardowe jest paskudne.