Zanim się rozpocznie Dyniowy Festiwal u Bei, ja już falstartuję z moim przepisem na babę na bani. Dziś jest Światowy Dzień Chleba, i tak sobie obiecuję, że jak tylko Synutek odrośnie to zacznę hodować zakwas. Tymczasem pozstaję przy drożdżach.
Dyniowa baba drożdżowa to jest jeden z tych wypieków, co do których nie przyjmuję zażaleń. To znakomite ciasto drożdżowe pieczone bez dodatku jajek. Udaje się zawsze i zaręczam, że znika błyskawicznie;) Tu w wulkanicznej aranżacji.
Piekłam z puree ze zwykłej pomarańczowej dyni olbrzymiej. Tym razem dodałam do pieczenia mąki kukurydzianej, z prozaicznego powodu: zabrakło mi pszennej. Trochę z duszą na ramieniu, bo nie byłam pewna, co z tego wyjdzie: glut czy piasek? Obawy okazały się płonne – baba wyszła znakomita.
Baba na bani
350 g mąki
150 g mąki kukurydzianej
7 g drożdży liofilizowanych
100 g cukru + 1 łyżka cukru z wanilią
szczypta soli
80 g margaryny
0,5 szklanki mleka koziego, migdałowego lub owsianego
1 szklanka (3 kopiate łyżki) przecieru z pieczonej dyni
Wszystkie składniki suche zmieszać. Margarynę roztopić, dodać do niej mleko, dynię i wmieszać do ciasta. Zostawić w cieple do podwojenia objętości (około godziny). Wyrobić i przełożyć do wytłuszczonej formy. Odstawić do wyrośnięcia pod ściereczką (ok. 30-40 minut). Piec w 180°C, aż się zrumieni, czyli około 35 minut. Moja była trochę przetrzymana, bo akurat Synutek musiał koniecznie i nieodwołalnie mnie podoić, więc po wierzchu była ciut zbyt spieczona. Natomiast w środku pięknie żółciutka.