Tort na jakże dla nas ważną okazję. Bardzo prosty, wręcz minimalistyczny. Zdecydowanie moja rodzina woli właśnie takie torty. Bez mas, przekładania, co jest dla mnie lepsze, bo szybsze i prostsze, a jednocześnie przy ich przygotowaniu nie odmawiam sobie odrobiny poczucia humoru dając ujście swoim fiu-bździu potrzebom twórczym.
Tort na pierwsze urodzinki Synusia był kwadratowy (bo tortownicę zajął sernik), w związku z tym zabezpieczyłam jego kanty specjalnymi nakładkami. Dowcip polega na tym, że Synutek potrafi wszelkie zabezpieczenia rozbroić w ciągu kilku sekund. Takie łapkowe ze szwedzkiego sklepu przetrwały najdłużej, bo aż 3 godziny:/ Do tych z tortu tez zaczął się dobierać ledwie je założyłam:D
Torcik karobowy z wiśniami
2 kubki mąki (kubek 300 ml)
3/4 kubka brązowego nierafinowanego cukru
2 łyżki karobu
1 łyżka cukru z wanilią
szczypta soli morskiej
1 lekko kopiata łyżeczka sody
pół kubka oleju
1 łyżka octu balsamicznego
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
1,3 szklanki mleka koziego (lub owsianego)
drylowane mrożone wiśnie – kilkanaście sztuk
Suche składniki zmieszać, dolać składniki płynne, wymieszać tylko do ich połączenia. Przelać do blaszki 20×20 cm wyłożonej na dnie papierem, na wierzchu poukładać wiśnie. Piec ok. 25 minut w 180°C do suchego patyczka.
Po wystudzeniu ciasto przerzucić do góry nogami. Lukrem napisać imię szanownego jubilata. Kanty tortu zabezpieczyć marcepanowymi nakładkami. Żeby uformować takie łapki, trzeba utoczyć kulkę, spłaszczyć ją, naciąć nożem, po czym te nacięte kawałki wydłużyć i rozpłaszczyć.
Uważam, że z okazji urodzin można odstąpić od zasad i dać niemowlakowi pociamkać coś słodkiego, więc Mamin-Synutek zjadł sobie trochę własnego tortu. Bardzo mu smakował. Nam też:)