Bo jabłko dzieli się na cztery części…

Walentynki… Tak, dawniej ich nie lubiłam. Może nie będę po raz setny roztrząsać, że to komercja, że to nie nasze święto itd. Wszędobylskie czerwone róże tego dnia po 3 dychy sztuka, różowe serduszka i przytulone misie. Nic nie znaczące „kocham cię”. Ot banał.



Przeglądałam ostatnio stare smsy, jeszcze z czasów randek z W. Mnóstwo słów. Pięknych i wielkich, rozemocjonowanych. Słów perlistych i wyszukanych. Byle tylko z daleka od banału.
Z czasem tych słów było mniej. Coraz mniej. Aż wreszcie dojrzeliśmy do tych dwóch. Już nie banalnych. Już całkowicie wystarczających. Dwóch słów, za którymi przelewa się ocean codziennej poezji drobnych uśmiechów i ciepłych spojrzeń.

Są ludzie, którzy długo szukają swojej drugiej połówki. Niektórzy nigdy nie znajdą, niektórzy tylko się łudzą. Niektórzy obchodzą Walentynki, bo je lubią. Dla nas Walentynki są codziennie, a jabłko dzieli się na cztery części.

(Tylko jedną ćwiartkę trzeba obrać ze skórki;))

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s