To mój pierwszy w życiu makowiec 😉 Nigdy nie piekłam makowców, ponieważ W ich nie cierpi, jednak postanowiłam sobie, że będę odkrywać nowe możliwości i smaki, więc machnęłam ręką na marudy. Poza tym przy moich ograniczeniach dietetycznych nie zamierzam się przejmować dodatkowymi wymyślonymi restrykcjami.
Debiut uważam nie tylko za udany, lecz nieskromnie przyznam, że był olśniewający, oszałamiający i wypasiony na maksa!

Ponieważ ciasto na makowiec powinno być bardziej zwarte i kruche niż na keks, zmniejszyłam ilość dyni, mleka, a zwiększyłam ilość tłuszczu.
MAKOWIEC ZŁOCISTY
Złote ciasto drożdżowe:
3 łyżki przecieru dyniowego (rozmrożonego)
7 g liofilizowanych drożdży (czyli 1 opakowanie)
pół łyżeczki ekstraktu waniliowego
Masa makowa:
pół szklanki mleka koziego (lub owsianego)
mała garść suszonej żurawiny
mała garść płatków migdałowych
mała garść suszonych moreli namoczonych w soku pomarańczowym
2 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej
Z mąki odsypać pół szklanki na podsypywanie. Suche składniki ciasta zmieszać. Margarynę rozpuścić i wystudzić (ja do niej dodaję dynię, żeby się zagrzała). Do suchych składników dodawać mokre ciągle wyrabiając (u mnie mikser). Odstawić do wyrośnięcia w cieple (u mnie jest to łazienka;)) na ok. godzinę.
Mak rozmieszać z pozostałymi składnikami masy.
Wyrośnięte ciasto rozwałkować podsypując mąką na szerokość foremki. Na cieście rozprowadzić masę makową i zawinąć w rulon. Przełożyć roladę do keksówki (ja musiałam odciąć po 3 cm z brzegów, bo rozwałkowałam zbyt szeroko;)) i odstawić na pół godziny do ciepła. Piec, aż się upiecze, czyli ok. 40 minut w 180°C.
Ewentualnie można gotowe ciasto polukrować lukrem na soku pomarańczowym, ale wg mnie było wystarczająco słodkie.

Mmmmmmmmakowa masakra! 🙂
Jedyne, co bym poprawiła na przyszłość, to chyba raczej piekłabym go na blasze zawiniętego w pergamin. Teraz wyrósł mi za bardzo w górę, przez co w środku było nieco za luźno, w efekcie czego przy krojeniu się miażdżył. Ale w smaku rewelacja! W już nie twierdzi, że nie cierpi makowców 😛
