Został mi kawałeczek ciasta francuskiego, który nie pasował do kwadratów nadzianych kurczakiem.
Posypałam cukrem pudrem i cynamonem, zwinęłam, wsadziłam na chwilę do zamrażarki, pokroiłam w plasterki i upiekłam. O!
Powstały śliczne uszka-serduszka, nie za słodkie, mocno pachnące, na tyle urocze, że można je zawinąć w sztywną folię i podarować na przyjęciu przedgwiazdkowym lub włożyć do słomianego koszyczka i zostawić na kuchennym stole dla wracającego późno Kogosia.
Acha! Jeszcze gdyby ktoś miał złudzenia, to gotowe ciasta francuskie są robione na tłuszczu roślinnym a nie maśle.