Wreszcie wszyscy pieką różowe ciasta i nikt się nie wstydzi tego koloru 😉 Ja upiekłam czekoladowe na życzenie dzielnej Przedszkolaczki, ale w tym tygodniu różowy musi być!
Od różowego ciasta wszystko się zaczęło. Na różowe ciasto chwilowo wracam.
Dlaczego każdy różowy tydzień jest taki ważny?
Bo mam dla kogo żyć.
Bo przecież sobie nie poradzą beze mnie.
Bo muszę być świadkiem ich życia.
Badajcie się dziewczyny regularnie, tak zwyczajnie, bez zadęcia.
Bo macie dla kogo żyć.
Bo nie poradzą sobie bez Was.
Bo ktoś musi patrzeć jak oni dorastają, starzeją się, zmieniają.
Bo im wcześniej wykryjecie, tym szybciej choroba zniknie z Waszego życia.
Ciasto czekoladowo-migdałowe
3/4 szklanki mąki
3/4 szklanki mielonych migdałów
0,5 szklanki brązowego cukru
3 łyżki kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia
6 łyżek oleju
1 łyżka Amaretto
1 łyżeczka octu (np jabłkowego lub balsamicznego)
1 szklanka mleka koziego rozcieńczonego wodą
Suche składniki zmieszać, dolać płynne i wymieszać. Piekłam ok. 20 minut w 180°C w malutkiej tortownicy.
Różowy lukier
Sok wyciśnięty z buraka (wystarczy kilka kropel, ja stanowczo przesadziłam z nasyceniem różu:)), chlapka Amaretto, szczypta kwasku cytrynowego i cukier puder do osiągnięcia odpowiedniej konsystencji.
Rodzinka Misiów
Potrzebny: marcepan, kakao, sok z buraka, pisaki tortowe i chwila zabawy z Córcią.
Tata Miś, Mama Miś, Córcia Miś – nikogo nie może zabraknąć.
Kwiatuszki miały służyć zatuszowaniu niedoskonałości lukru, ale to one zniknęły pierwsze 😉
A tak ciasto wyglądało w środku: