Nakupiłam orzechów laskowych. Duuużo. Widok babeczek znad Atlantyku natchnął mnie do działania:)
Przepis mój z głowy i na oko;)
Ciasto:
pół szklanki margaryny (lub masła, jak ktoś może)
szklanka mąki
6 łyżek cukru (połowa z wanilią)
łyżka oliwy
Zagnieść, wyrobić na sprężyste nieklejące ciasto. Podzielić na 12 części. Żeby zrobić to równo, trzeba utoczyć wałek i przekroić go na pół, na pół i na 3 takie same plastry. Każdy kawałek rozwałkować i wylepić nim foremkę do babeczek lub muffinkową. Wreszcie mam swoją własną:) Co prawda piłkową, ale kupioną za grosze i wreszcie własną:)
Piekłam ok. 15 minut w 200 stopniach.
Krem:
pół kostki margaryny
tablicza gorzkiej czekolady
4 kopiate łyżeczki mleka koziego w proszku
4 łyżki cukru pudru
Roztopić czekoladę w kąpieli wodnej, wystudzić, zmiksować z resztą składników. Nałożyć do wystudzonych babeczek.
Na wierzch:
orzechy laskowe uprażyc na suchej patelni. Jest to czynność żmudna, bo łatwo się przypalają. Wyłożyć na ściereczkę, zawinąć i ostro pocierać, żeby odeszły łupki.
– Mamusiu, jakie piękne! A Ty wiesz, że ja uwielbiam czekoladę?
– No nie, nie wiedziałam 😀