Faktycznie ciasto niewiele się różni od ulubionego ciasta Królowej Matki. Przepis znalazłam na Galerii Potraw, ale zrobiłam w wersji bezjajecznej z innymi własnymi modyfikacjami:)
200 g daktyli wypestkowanych i posiekanych
0,5 łyżeczki sody
125 g margaryny (oleju kokosowego)
60 g cukru dark muscovado
1 łyżka oleju
1 starte kwaśne jabłko
250 g mąki
0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
Polewa:
100 g margaryny (oleju kokosowego)
50 brązowego cukru
80 ml mleka koziego
60 g wiórków kokosowych
150 g posiekanych orzechów
Piekarnik nagrzać do 180 stopni.
Posiekane daktyle zalać 250 ml wrzącej wody, dodać sodę, odstawić do wystygnięcia. Wszystkie pozostałe składniki zmiksować. Dodać daktyle razem z wodą. Zmiksować. Ciasto przełożyć do formy i wygładzić łyżką. Piec ok. 30 minut.
W między czasie przygotować polewę: wszystkie składniki zagotować intensywnie mieszając i ostudzić. Wyłożyć na ciasto, posypać orzechami i piec jeszcze ok. 10 minut. Ciasto wystudzić w formie.
Fajne, bardziej wilgotne niż królewskie ciasto, a brak jajka chyba mu nie zaszkodził:)
Zdecydowanie polecam posypywanie daktylowca orzechami, bo dodają jego smaku głębi.